W czasie jego istnienia zarejestrowano w nim ponad 4 000 romskich więźniów. W 1944 r. przybyło do Buchenwaldu 2292 więźniów z „podobozu cygańskiego” w Birkenau. Zostali oni wcieleni do brygad pracowniczych (np. wykorzystywanych w przemyśle zbrojeniowym, w tym przy produkcji rakiet V2), jednakże ci, którzy byli zbyt słabi by sprostać pracy ponad siły zostali ponownie wysłani do Auschwitz-Birkenau, gdzie we wrześniu i październiku 1944 zostali zamordowani w komorach gazowych.
W obozie Ravensbrück, założonym jako obóz kobiecy w maju 1939 r., jedną piątą więźniarek zarejestrowanych pod koniec tego roku stanowiły Romki z austriackiego Burgenlandu (440 kobiet z dziećmi). Ogólna liczba Romek więzionych w tym obozie przez cały czas jego funkcjonowania wynosiła co najmniej 5 000. Warunki uwięzienia w obozie były dla nich bardzo trudne – razem z Żydówkami stanowiły najniższy stopień obozowej hierarchii, nie mogły też liczyć na żadną pomoc z zewnątrz gdyż ich rodziny były już najczęściej deportowane do innych obozów. Cierpiały też z powodu konfliktu ich zasad kulturowych z warunkami uwięzienia. Szczególnie upokarzające było dla nich zmuszanie do rozbierania się do naga w obecności mężczyzn. Ravensbrück był także centrum programu sterylizacji romskich kobiet i dzieci oraz brutalnych eksperymentów medycznych, częściowo z tym programem związanych. Kilkaset Romek zostało w ostatnich dniach istnienia obozu zamordowanych w komorach gazowych.
Z przedstawionego tu opisu bezpośrednich uwarunkowań Zagłady Romów wynika, że prześladowania prowadzące w konsekwencji do eksterminacji rozpoczęły się w przypadku Romów na długo przed dojściem Hitlera do władzy i sięgają określonych konstelacji polityczno-kulturowych Niemiec Wilhelmińskich i Republiki Weimarskiej. Zagłada Romów nie była chwilową aberracją, a jej sprawcy – „naziści” – nie pojawili się znikąd by po dokonaniu zbrodniczego dzieła rozpłynąć się w powietrzu. Za Zagładę Romów odpowiedzialni byli wszyscy: dobrzy obywatele, którzy chcieli aby było mniej przestępstw, elita intelektualna która wiązała przestępczość z genetyką, lokalni urzędnicy, którzy decydowali o losie setek ludzi, lekarze dokonujący sterylizacji, wszyscy, którzy patrzyli na Romów z góry jak na niecywilizowanych „dzikusów”. Zbrodni popełnionej na Romach nie da się przypisać wyłącznie „nazistom”. Być może właśnie dlatego, jak wynika z badań socjologicznych, aż do lat 70. większość badanych obywateli Republiki Federalnej Niemiec uważało, że to, co stało się z Romami w czasie II wojny światowej było wprawdzie okrutne, ale w jakimś stopniu uzasadnione przez ich rzekomo aspołeczny tryb życia i skłonność do przestępstw. Wyparta współodpowiedzialność i utrzymujący się antycyganizm przyczyniają się do oporu wobec uznania zbrodni popełnionej na Romach. O ile społeczeństwo niemieckie wykonało wielką pracę na rzecz usunięcia antysemityzmu z przestrzeni publicznej i uznania winy za Zagładę Żydów, o tyle prawda o Zagładzie Romów torowała sobie drogę z wielkim trudem. Do dziś trudno mówić o powszechnym zrozumieniu faktu, że Zagłada ta była czymś generalnie akceptowanym przez szerokie rzesze skądinąd dobrych, wykształconych i kulturalnych ludzi. Nie chodzi tu przy tym wyłącznie o Niemcy i te kraje, których rządy współuczestniczyły w Zagładzie Romów. Jak staraliśmy się pokazać wcześniej że korzenie Zagłady tkwią głęboko w podstawowych strukturach europejskiej nowoczesności.