A- A+

KOLONIALNE ŹRÓDŁA ANTYROMSKIEGO RASIZMU

LEKCJA 2: GENEZA ZAGŁADY ROMÓW: XV – XIX w.

LEKCJA 2: GENEZA ZAGŁADY ROMÓW: XV – XIX w.

KOLONIALNE ŹRÓDŁA ANTYROMSKIEGO RASIZMU

Wykluczenie antropoemiczne od samego początku przybierało między innymi postać deportacji niechcianych w Europie Romów do zamorskich kolonii, które często były używane jako miejsce odosobnienia, na przykład dla kryminalistów. Pionierami w tym procesie byli Portugalczycy, którzy już w pierwszej połowie XVI w. wysyłali Romów do swoich kolonii w Afryce. Pierwsze portugalskie deportacje do Brazylii miały miejsce w drugiej połowie XVI w., a już sto lat później istniała tam względnie duża społeczność romska. Francja deportowała swoich Romów, choć nie na skalę masową, na Martynikę i do Luizjany, (do momentu jej sprzedaży Stanom Zjednoczonym w 1803 r.). W XVII w Romowie znaleźli się wśród niemieckich i holenderskich emigrantów uciekających do Ameryki Północnej ze zniszczonej po Wojnie Trzydziestoletniej (1618-1648) Europy. Anglia natomiast zaczęła deportować swoich Romów do amerykańskich kolonii już w XVI w. Pewnego rodzaju wyjątkiem wśród potęg kolonialnych była Hiszpania, która wprawdzie deportowała Romów do Afryki Północnej, ale nie do Ameryki, gdyż kolonie amerykańskie Hiszpanii były postrzegane jako miejsce, które powinno być chronione przez niepewnym i niebezpiecznym elementem, za który uważano Romów.

illustration

Od tej pory losy Romów splotły się nierozerwalnie z historią europejskiego kolonializmu, który wywarł duży wpływ również na sytuację tych Romów, którzy nigdy nie opuścili Europy. Europejski rasizm kształtował się bowiem nie tylko w dyskursie nauk biologicznych, eugeniki i kryminologii Lombrosa, lecz także w rozmaitych sektorach kultury popularnej towarzyszącej kolonialnej ekspansji.


Pojęcie rasy niekoniecznie musi być związane z domniemaną biologiczną konstytucją wielkich kategorii społecznych, mającą w nieunikniony i niezmienny sposób determinować zachowania ich członków. Może być też użyte do opisu grup odmiennych kulturowo. Traktowanie grup kulturowo odmiennych jako różnych ras możliwe jest dzięki esencjalizacji różnicy kulturowej, a więc uznania, że jest ona czymś obiektywnie danym i niemożliwym do zmiany. Taka kulturowa „esencja”, daniem zwolenników tego poglądu, w konieczny i całkowity sposób manifestuje się w działaniach członków danej grupy i je determinuje. W tym ujęciu rasa to homogeniczna grupa składająca się z jednostek podobnych pod względem biologicznym lub językowym i odróżnialnych od innych.


Ujmowanie jakiejś grupy w kategoriach rasowych oznacza odmowe uznania jej historycznego charakteru i posiadania przez nią historii. Rasa to wieczność, niezmienność, coś, co nie rozwija się w czasie. Zastosowanie pojęcia rasy do grup takich jak Romowie oznaczało ich wykluczenie z historii i wpisanie w porządek natury, a tym samym uznanie za niezdolne do zmiany, adaptacji, ewolucji czy postępu.


Ten sposób myślenia znalazł wsparcie w mentalności kolonialnej, co widać na przykład w opublikowanej w 1911 roku przez Hermanna Aichele, wysokiej rangi funkcjonariusza policji niemieckiej, pracy Die Zigeunerfrage mit besonderer Berücksichtung Württembergs (Kwesta cygańska ze szczególnym uwzględnieniem Wirtembergii), w której można znaleźć stwierdzenie, że Romowie nie mają historii, co miało ich zdaniem autora automatycznie lokować na tym samym poziomie kulturalnym, na którym znajdują się „ludzie natury” należący do pozaeuropejskiego świata kolonialnego. Jeszcze wcześniej, w 1861 roku, Emil Reinbek zestawiał Romów z Indianami i innymi ludami, które usiłowały „walczyć przeciwko cywilizacji” (tzn. sprzeciwiać się kolonizacji), by jednak wcześniej czy później walkę tę przegrać. Należały one do „niecywilizowanych, dzikich ras”, stanowiących „przejście lub stadium pośrednie między zwierzęciem a człowiekiem”.


Tendencje wykluczające przenikały nowoczesność do tego stopnia, że można je znaleźć nawet w pracach umysłów skądinąd wielkich. Zastanawiając się nad istotą „europejskości” jeden z najwybitniejszych filozofów w historii, Edmund Husserl, zauważył że do duchowego kręgu Europy należą tereny leżące poza Europą, jak na przykład Stany Zjednoczone, ale nie Romowie, którzy są w Europie fizycznie obecni (a konkretnie według pogardliwego określenia Husserla „włóczą się po niej”) Romowie zostali więc przez Husserla wykluczeni poza nawias Europy rozumianej jako wspólnota wartości kulturowych. Husserl wygłosił tę tezę w 1935 r. – roku ogłoszenia Ustaw Norymberskich.



Można zatem powiedzieć, że doświadczenie kolonialne zradykalizowało zawsze obecne ksenofobiczne myślenie o „innych” w kategoriach rzekomego posiadania przez nich jakiejś obiektywnej, biologicznej lub kulturowej, istoty, determinującej ich zachowania i postawy. Pod wpływem doświadczenia kolonialnej dominacji myślenie takie przekształciło się w ideologię rasistowską. Tak więc kolonializm dostarczył rasistowskiego dyskursu, w którym państwa Europejskie zaczęły postrzegać najpierw ludy poddane kolonizacji, a następnie swe własne mniejszości. Marginalizacja tych mniejszości została uprawomocniona w kolonialnych kategoriach jako przejaw „misji cywilizacyjnej białego człowieka”. W Niemczech jej celem stali się głównie bezrobotni, żebracy, włóczędze i tzw. uchylający się od pracy, którzy zaczęli być opisywani w języku kolonialnym, jako „obcy” i „dzikusy”. Podobnie zaczęto określać Romów – jako włóczęgów, będących „obcym ciałem” w społeczeństwie niemieckim, których położenie społeczne miało być rzekomo konsekwencją genetycznie przekazywanych cech, składających się na „cygańską naturę” i świadczyć o ich rasowej niższości.


Mentalność, która znalazła swój wyraz w stosunku do Romów, legła u podstaw dominującej w początkach XX wieku wizji historii świata, wizji w dużej mierze kolonialnej, w której narody posiadające kulturę stają się aktorami historii, kolonizując inne ludy. Jedynie kolonizatorzy uznawani byli za pełnoprawnych uczestników historii i podmiot postępu. Wykluczenie z grona kolonizatorów (co stało się na przykład udziałem Niemiec po I wojnie światowej) oznaczało zatem, że wykluczony naród tracił podmiotowość i stawał się przedmiotem historii. W takich właśnie kategoriach myśleli przywódcy Trzeciej Rzeszy, a jej zbrodnicza polityka może być interpretowana jako odreagowanie utraty statusu państwa kolonialnego, przejawiające się w kolonializmie wewnętrznym i stosowaniu rasowych podziałów kolonialnych w praktyce funkcjonowania własnego państwa. Dlatego też to właśnie w Niemczech mentalność kolonialna doprowadziła do ludobójstwa, choć była obecna we wszystkich rozwiniętych społeczeństwach Europy. Frustracja i lęk przed utratą statusu awangardy cywilizacji doprowadziła do kontynuowania praktyk kolonialnych na własnej ziemi, w stosunku do własnych mniejszości. Frustracja szerokich warstw społeczeństwa niemieckiego była dodatkowo pogłębiona przez klęskę militarną w I wojnie światowej i następujący po niej kryzys ekonomiczny. W takiej sytuacji narodził się w Niemczech narodowy socjalizm: populistyczno-nacjonalistyczny projekt polityczny, mobilizujący niezadowolone masy za pomocą idei państwa imperialnego i rasowo czystego oraz wskazujący na przeszkody (czyli grupy rzekomo rasowo gorsze), które stoją na przeszkodzie realizacji tych idei.


Właściwy niemieckiemu nazismowi „kolonializm wewnętrzny” określa syntezę nowoczesnej władzy i kolonializmu, która okazała się mieć tak fatalne następstwa dla Romów. Kolonializm wewnętrzny można rozumieć jako fragment procesu politycznej i ekonomicznej integracji państw europejskich, który dotyczył mniejszych grup narodowych, etnicznych lub terytorialnych, które nie rozwinęły własnej państwowości i funkcjonowały w ramach struktur władzy silniejszych organizmów politycznych. Proces ten rozgrywał się równocześnie z zamorską ekspansją państw europejskich i był rezultatem dążenia do politycznej i ekonomicznej kontroli nad ludnością i zasobami.


Aczkolwiek koncepcję wewnętrznego kolonializmu stosuje się głównie do grup terytorialnych, można ją też stosować w przypadku grup, które nie posiadają własnego terytorium. W gruncie rzeczy terytorialność może być czynnikiem politycznej manipulacji. Może być ona politycznie ustanowiona – wówczas gdy jakaś grupa jest przymusowo osiedlona w określonym miejscu, można też za pomocą decyzji politycznej sprawić, że żadne miejsce nie będzie dostępne dla przybyszy. Grupy, które nie mają możliwości organizowania i kontroli przestrzeni, są tym samym łatwym celem kolonizacyjnych praktyk o charakterze dyskryminacyjnym, za pomocą których dominująca większość utrzymuje je w stanie zacofania, legitymizowanym przez kontrolowane przez nią dyskursy. Doskonałą ilustrację wewnętrznego kolonializmu stanowi polityka nowoczesnych państw w stosunku do Romów, która często opierała się na regulacji dostępu Romów do określonych przestrzeni i umieszczaniu ich w miejscach marginalnych i niebezpiecznych, którymi nie byli zainteresowani inni. Równocześnie z przestrzenną marginalizacją państwo nowoczesne utrwalało stereotyp Romów jako wędrownych nomadów, usprawiedliwiając tym samym ich wykluczenie.


Procesy, które zachodziły w Niemczech i w rezultacie doprowadziły do popełnionego na Romach ludobójstwa, stanowiły wyolbrzymienie i radykalizację ukrytej filozofii nowoczesnego państwa z jej ideą standaryzacji, homogenizacji oraz wykluczenia tych, którzy odmawiali poddania się „cywilizacyjnej misji” mającej zmodernizować europejskie społeczeństwa. „Misja” ta została następnie rozwinięta i zradykalizowana w koloniach, gdzie zyskała podbudowę w dyskursie rasistowskim i praktykach podporządkowywania miejscowej ludności. Już zradykalizowana w oparciu o doświadczenia kolonialne, obejmujące również ludobójstwo, została ona ponownie zastosowana w Europie w stosunku do grup marginalnych, wobec których podjęto działania wypracowane w koloniach. Romowie stali się tym samym ofiarami dwóch procesów: modernizacji i kolonializmu, w ramach których tworzyła się filozofia nowoczesnego państwa. Ich prześladowania i następnie próba ich zgładzenia nie stanowiły zatem aberracji czy patologii nowoczesnego społeczeństwa i państwa. Doskonale wpisywały się w ich logikę.