Przypisywanie „obcym” cech, które uważamy za złe i które obawiamy się dostrzec w sobie, leży u podstaw zjawiska „kozła ofiarnego”. Zjawisko to stanowi próbę rozwiązania problemu więzi społecznej w sytuacji kryzysu. Więź społeczna, zagrożona w czasie radykalnych przemian związanych z procesem modernizacji, mogła zostać przywrócona przez projekcję potencjalnych konfliktów wewnątrz grupy na konflikt między grupą a „obcymi”, uznawanymi za winnych zaistniałej sytuacji. „Obcy” mogą być też obarczeni odpowiedzialnością za lęki, jakich doświadczamy w związku z wymogami nowoczesnej organizacji życia społecznego. Gdy człowiek epoki nowoczesnej lęka się nowej rzeczywistości oraz tego, czy sprosta jej normatywnym regulacjom, wówczas z pomocą przychodzi „obcy”, którego istnienie usprawiedliwia środki stosowane przez nowoczesną władzę (gdyż ma on rzekomo zagrażać procesowi modernizacyjnemu). Jednocześnie „obcy” staje się personifikacją cech, które nowoczesność stara się wyplenić, co daje przedstawicielom większości społecznej pewien egzystencjalny komfort: czują się mniej zagrożeni, gdyż istnieje „obcy”, którego mogą traktować z wyższością.
Osoby występujące w roli „kozłów ofiarnych” postrzegane są zazwyczaj jako nie w pełni należące do wspólnoty: nie łączą ich z innymi więzy solidarności. Nie mogą być jednak całkowicie różne, ponieważ nie mogłyby wówczas być układem odniesienia dla większości społecznej. Stanowią one zatem ambiwalentną kategorię osób, które częściowo należą do wspólnoty, a częściowo są z niej wykluczone. Takie kategorie często powstają lub stają się szczególnie widoczne w okresach zmian społecznych. Romowie stanowili w modernizującej się Europie taką właśnie kategorię, lub raczej zostali jako taka kategoria „skonstruowani” w odpowiedzi na lęki egzystencjalne, które modernizacja wzbudziła.
Można też powiedzieć, że mechanizm kozła ofiarnego oznacza przekształcenie niekonkretnych, bezpostaciowych lęków egzystencjalnych, związanych z gwałtownymi zmianami społecznymi, w strach, mający swe konkretne źródło, choćby tylko w oczach tych, którzy lęku doświadczają. Ten ogólny mechanizm kulturowy, mechanizm przekształcania lęku w strach, pozwala uprzedmiotowionym ludziom zachować złudzenie podmiotowości. Nie mają wprawdzie żadnego wpływu na proces historyczny, który determinuje ich sytuację i podważa bezpieczeństwo egzystencjalne, ale zawsze mogą coś zrobić tym, których w wyniku efektu kozła ofiarnego uważają za odpowiedzialnych za swój los lub którzy są po prostu słabsi i bezbronni.
Tendencja ta bywała oczywiście wykorzystywana przez nowoczesny aparat władzy, który poprzez odpowiednie „zarządzanie lękiem” i nadawanie mu konkretnych postaci kanalizował niezadowolenie społeczne i skupiał niechęć oraz akty agresji na konkretnych kategoriach społecznych, wśród których istotną rolę odgrywali Romowie. Mechanizm ten bywał stosowany szczególnie w okresach kryzysów i przemian społecznych. Opierała się na nim antyromska polityka hitlerowskich Niemiec, a współcześnie, w czasie kryzysu neoliberalnego kapitalizmu, Romowie są obsadzani w roli kozłów ofiarnych w celu zamaskowania strukturalnych nierówności i niesprawiedliwości społecznej generowanej przez system ekonomiczny.
Elementem odgórnie sterowanej strategii kozła ofiarnego jest postrzeganie Romów w kategoriach zagrożenia dla bezpieczeństwa, co czasem określa się we współczesnej literaturze mianem „sekurytyzacji”. Percepcja ta przyjmuje różne formy: m.in. przekonania, że Romowie są odpowiedzialni za rozmaite problemy społeczne, w tym przestępczość, lub też, że ich „styl życia” sprawia kłopot ich „porządnym sąsiadom”, co prowadzi do kryminalizacji zachowań poszczególnych Romów, niezależnie od tego, czy rzeczywiście są niezgodne z prawem.
Jednakże ogólna strategia produkowania kozłów ofiarnych nakierowana była nie tyle na samych Romów, ile na większość społeczną i jej lęki. Za przykład może tu służyć proces modernizacji Węgier w XVIII wieku, w którego rezultacie nie-Romowie zaczęli utożsamiać Romów z tym wszystkim, czego sami się lękali: z wykluczeniem, nędzą, bezdomnością, głodem i brakiem egzystencjalnej pewności. Polityka przymusowej asymilacji Romów, zainicjowana przez cesarzową Marię Teresę, była w istocie częścią nowej filozofii państwa, zmierzającej do całościowej politycznej regulacji wszystkich spraw społecznych, a jej efektem ubocznym miało być zastraszenie większości społecznej.
Czy jednak był to tylko efekt uboczny? Antyromska polityka nowoczesnych instytucji politycznych nie była celem samym w sobie, lecz pretekstem do edukacji całego społeczeństwa w zakresie takich wartości, jak produktywność czy szacunek dla porządku społecznego. Podporządkowanie „Cyganów”, miało być przykładem dla członków większości społecznej, pokazującym im czego mogą oczekiwać, jeśli odmówią podporządkowania się przymusom płynącym ze strony nowoczesnego społeczeństwa. Tym samym, według niemieckiego badacza historii Romów Herberta Heussa, Romowie byli „ofiarami zastępczymi” procesu modernizacji, których prześladowania miały na celu zarządzanie strachem i praktyczną edukację większości społecznej.
Mechanizm ofiar zastępczych pozwala znaleźć odpowiedź na pytanie, które często narzuca się badaczom romskiej historii: dlaczego mianowicie działania skierowane w różnych okresach przeciwko Romom były tak intensywne i wymagające sporych nakładów, skoro z racji swej liczebności, pozycji w społeczeństwie i sposobu życia Romowie nigdy obiektywnie nie stanowili żadnego zagrożenia ani dla porządku społecznego, ani też dla ekonomii. Ta irracjonalna w gruncie rzeczy (i kosztowna) antyromska polityka nowoczesnych organizmów państwowych może być zrozumiana jako próba socjalizacji wszystkich, przy użyciu Romów jako odstraszającego przykładu.